reklama
Strona główna » Wykładowczyni ASP projektuje bieliznę dla amazonek i osób w trakcie tranzycji płci
Łódź Promowane Wiadomości

Wykładowczyni ASP projektuje bieliznę dla amazonek i osób w trakcie tranzycji płci

Zdj.: Urząd Marszałkowski

Dr hab. Dorota Salska z Instytutu Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi zasłynęła w całej Polsce swoimi nowatorskimi projektami. Kolekcjami bielizny dla amazonek oraz kobiet z wyłonioną stomią. Jej najnowsza praca to bielizna dla osób transpłciowych.

Za poprzednie prace naukowe, czyli kolekcję bielizny dla kobiet po mastektomii oraz monografię „Zrozumieć stomię”, unikatową, pionierską, pierwszą polską kolekcję bielizny dla kobiet po zabiegu wyłonienia przetoki brzusznej, na Dorotę Salską posypał się deszcz nagród. Za obie autorka zdobyła między innymi nagrody marszałka województwa łódzkiego na najlepsze prace naukowe związane z naszym regionem, a za monografię także nagrodę premiera za innowacyjne osiągnięcia artystyczno-naukowe. „Zrozumieć stomię” była pracą habilitacyjną.

Najnowszy projekt uznanej projektantki i wykładowczyni to bielizna dla osób w trakcie tranzycji płci. Praca równie nowatorska, jak poprzednie.

– Piszę ją, bo ta tematyka pojawiała się w moich rozmowach ze studentami – opowiada Dorota Salska. – Kiedyś zadałam ćwiczenie polegające na opracowaniu kolekcji bielizny specjalistycznej. W moim rozumieniu była to bielizna wyszczuplająca, dla kobiet po mastektomii lub dla kobiet w ciąży. Ale jedna ze studentek przyszła z koncepcją kolekcji dla osób transpłciowych. Przepięknie przygotowała research, łącznie z materiałem audio i wideo nagranym przy udziale znajomych. Okazało się, że jest to może nieduża społeczność, ale potrzebuje rzeczy, których nie da się kupić. Ale przede wszystkim poraziło mnie cierpienie tych ludzi, psychiczne i emocjonalne. Temat dojrzewał, zakorzenił się i w końcu zaczęłam robić badania i pisać. Dziś jestem w trakcie finalizowania procesu badawczego.

Na czym polegał ten proces?

– Jestem ambasadorką i fanką projektowania poprzez badania. To wynika z faktu, że projektuję dla ludzi ze specyficznymi potrzebami. Zaczęłam od dotarcia do grupy docelowej, czyli poświęceniu jak największej uwagi na rozpoznanie wagi problemu i związanych z nim potrzeb – wyjaśnia Dorota Salska.

Powstanie pierwszych szkiców poprzedziły wnikliwe rozmowy i badania ankietowe.

– Nawiązałam kontakt z kilkoma społecznościami LGBT. Po rozmowach postanowiłam, że zajmę się ludźmi, którzy są w trakcie tranzycji płci lub tuż przed nią albo wiedzą, że taka sytuacja w ich życiu nastąpi. Wydawało mi się zawsze, że osoby transpłciowe nienawidzą własnego ciała. Ale okazało się, że raczej się po prostu z nim nie utożsamiają, jest ono dla nich obcym tworem, pułapką, więzieniem. Chęć korekty budowy ciała była dla mnie czynnikiem determinującym proces projektowy – mówi Dorota Salska.

Punktem wyjścia było rozgraniczenie potrzeb transpłciowych kobiet i transpłciowych mężczyzn.

– W przypadku bielizny dla kobiet transpłciowych zaprojektowałam biustonosze z wkładkami protetycznymi i bieliznę maskującą genitalia. Dużo większy problem jest w przypadku kobiet definiujących się jako mężczyźni. Nie ma bielizny pozwalającej ukryć piersi. Są bindery wątpliwej jakości, z którymi nie można kontrolować stopnia kompresji. Moja wiedza kończyła się na tym, że one są niewygodne i że ucisk może mieć wpływ na rozwój chorób nowotworowych biustu. Ale po konsultacjach medycznych okazały się rzeczy niewiarygodne. Choćby to, że najstraszliwszy jest ucisk na żebra, który wywołuje problemy z procesem oddychania, płytszy oddech, omdlenia, utraty przytomności. Tak drastycznie bywają uciskane piersi – opowiada pani Dorota.

Kolejną częścią pracy były poszukiwania odpowiednich materiałów i rozwiązań konstrukcyjnych. Dorota Salska opracowała już prototypy bielizny. Są one na etapie testowania. Powstało 30 modeli.

– Choć powinno być ich więcej, aby można je było dostosować do różnych sylwetek – mówi projektantka. – Wiem, że temat może wywoływać kontrowersje, ale staram się nie oceniać. Po prostu wychodzę z pozycji osoby, która jak rzemieślnik, ma zadanie do wykonania.

Dorota_Salska_2.jpg

Praca nad projektem powoli dobiega końca. Co dalej?

– Mam nadzieję, że zainteresowanie branży bieliźniarskiej będzie trochę większe niż przy poprzednich projektach. Oddaję akademickiego gotowca, to moja praca naukowa. Świetnie by było zobaczyć, że ludzie, którzy potrzebują takiej specjalistycznej bielizny, po prostu mogą ją kupić. A to zadanie, które w pełni mogą zrealizować tylko firmy produkujące bieliznę. Wiem, że decyduje rynek, ale często zostają materiały, których jest za mało na kolejną seryjną kolekcję. A to są wysokogatunkowe dzianiny, z których można tworzyć niszowe produkcje – mówi Dorota Salska i dodaje, że był to najtrudniejszy z dotychczasowych projektów: – Był trudny, ponieważ nikt nigdy nie coachował mnie w takiej dziedzinie. Nie uczył, jak rozmawiać, żeby nikogo nie urazić lub nie przekroczyć subtelnej granicy. A dotykałam bardzo intymnych problemów. Gdy pisałam pracę o stomii, zrobiłam w domu eksperyment. Dostałam od pielęgniarek z szpitala imienia Kopernika w Łodzi worek, nalałam do niego wody, przykleiłam do brzucha i chodziłam z nim kilka godzin. Nie bardzo wiadomo było, co z nim zrobić. Czy wsadzić w spodnie, czy po prostu podwiązać. W tamtej sytuacji można było sobie pozwolić na eksperyment, który dawał choćby namiastkę tego, jak czują się osoby, dla których projektuję. Teraz mogłam sobie jedynie wyobrażać, co przeżywają ludzie, którzy nie utożsamiają się z własnym ciałem.

Źródło: Urząd Marszałkowski

Autor: aa

Zdjęcia: pm

Dodaj komentarz

Kliknij, aby dodać komentarz...